czwartek, 24 października 2013

Epilog

   Minęły 3 tygodnie, odkąd dowiedziałem się o pozytywnym wyniku egzaminu wstępnego. Szybko przyzwyczaiłem się do życia bez codziennej świadomości obowiązku nauki, opadły już też emocje związane z egzaminem oraz jego rezultatem, dlatego na spokojnie w ostatniej notce na tym blogu chciałbym podsumować moje przygotowania i podzielić się moimi przemyśleniami związanymi z nauką jak i samą taktyką egzaminacyjną. Mam nadzieję, że dla kogoś moje doświadczenia okażą się pomocne w przyszłości.

   Blog "Projekt Aplikacja" założyłem blisko 9 miesięcy temu, dokładnie na 8 miesięcy przez dniem egzaminu. Jak czytałem czy też rozmawiałem z ludźmi, niektórzy byli już wówczas w trakcie lub właśnie rozpoczynali naukę albo co najmniej przygotowywali sobie materiały z których zamierzali się uczyć. Pod koniec stycznia ja miałem jeszcze masę zaległości na uczelni. Sesja zimowa była co prawda bez egzaminów, ale w sesji letniej miałem do zdania 3 egzaminy. A co najważniejsze, kompletnie w polu byłem z pisaniem magisterki, jedyne co miałem to przygotowany "na kolanie" plan pracy, który stworzyłem w 5 minut na potrzeby przedstawienia go promotorowi na zaliczenie seminarium na koniec 4 roku.

  Na początku lutego rozwiązałem test z egzaminy wstępnego na aplikację adwokacką/radcowską z 2012 r., żeby zobaczyć jaki jest mniej więcej stan mojej wiedzy. Wynik okazał się całkiem obiecujący, bez żadnego przygotowania zdobyłem 98 punktów, co było dla mnie uspokajającym rezultatem. Dokładnie 9 marca powstało pierwsze pół strony mojej pracy magisterskiej. Przez kolejne tygodnie z trudem wyciągałem siebie pojedyncze strony, pod koniec kwietnia miałem przygotowanych ok. 25 stron, czyli mniej więcej 30% pracy. Przełom nastąpił na początku maja, wziąłem 3 dni urlopu co w połączeniu z długim weekendem majowym pozwoliło w połowie maja oddać "magisterkę" do promotora. Następnie zabrałem się za zdawanie egzaminów, co było wyjątkowo nieprzyjemnie bo i przedmioty nie za ciekawe (m.in. prawo rolne, prawo papierów wartościowych). Na szczęście wszystko dobrze się ułożyło, a po obronie na początku lipca mogłem już skoncentrować się wyłącznie na przygotowaniach do egzaminu.

Pod koniec czerwca wykupiłem dostęp do testów online Arslege. Z perspektywy czasu uważam, że to była dobra inwestycja. Kupiłem je "w ciemno", sporo osób chwaliło Arslege na forum prawnym, więc podążyłem tym owczym pędem. Od momentu wykupienia starałem się codziennie rozwiązywać po 60, czasem i 100 pytań, początkowo z przypadkowo wybranych gałęzi prawa, później już była to forma powtórki po przerobieniu danej partii materiału. Kupiłem także zbiory kodeksów - cywilny i karny, tak zaopatrzony mogłem rozpocząć naukę. Pierwsze dni nauki, około 15 lipca to była "prowizorka", czytałem sobie kodeks karny, trochę kpku, ale w pewnym momencie dotarło do mnie jak mało czasu zostało. Wtedy wreszcie się zmobilizowałem do tego, co powinienem zrobić od samego początku - ułożyłem plan nauki. Począwszy od 26 lipca, aż do ostatniego dnia przed egzaminem na każdy dzień rozpisałem sobie jaką cześć materiału muszę przerobić. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym przygotowania była praca, wracam codziennie około 18, więc w zasadzie zostawała mi godzina nauki (musiałem odliczyć czas na jedzenie, sen no i relaks :) )Dodatkową godzinę na naukę uzyskałem ucząc się w autobusie w drodze do i z pracy, nie jest to efektywna metoda, ale zawsze coś w głowie zostanie. Ponadto, w sierpniu zaplanowałem wyjazd wakacyjny na kilka dni, co też musiałem uwzględnić w planach nauki. Lepiej sytuacja wyglądała we wrześniu, w pracy co 3 dzień miałem wolny, a także wolny cały tydzień bezpośrednio poprzedzający egzamin. Ale wracając do planu, założyłem, że powtórzę jedynie konstytucję, kodeksy i ustawy z których przypada najwięcej punktów do uzyskania w przełożeniu na ich objętość, przy czym te ustawy zostawiłem sobie na sam koniec nauki, który zaplanowałem na tydzień przed egzaminem. Ostatnie dni zamierzałem poświęcić na powtarzanie kodeksów.

W zależności od ustawy i czasu jaki mogłem przeznaczyć na naukę w danym dniu, na pojedyncze kodeksy założyłem sobie od 2 dni (k.r.o.) do 7 dni (k.c.). Moja nauka tylko i wyłącznie polegała na w miarę uważnym czytaniu przepisów,  na nic więcej nie było czasu. Każdego dnia rozwiązywałem też testy z przerobionej części ustawy. Nie było też tak, że uczyłem się "od zera", w większości przypadków (poza k.s.h.) coś tam pamiętałem ze studiów, w mniejszym (jak np. k.p.k.) czy większym (k.p.c.) zakresie. Ostatni tydzień to ostra powtórka kodeksów, w ciągu ostatnich 7 dni przed egzaminem solidnie siedziałem przy kodeksach, codziennie po 8 godzin, ale szczególnie na 2,3 dni przed egzaminem ciężko było się skoncentrować, narastający stres zmniejszał skuteczność nauki.

   Co z perspektywy czasu uważam za szczególnie istotne przy przygotowywaniu się do egzaminu wstępnego? Najważniejsze, to w miarę wcześnie uświadomić sobie, że do egzaminu już niedaleko. "W miarę wcześnie"  to okres względny, zależy od tego ile czasu można poświęcić na naukę i jaki jest poziom wyjściowy. Ja na poważnie uczyłem się 2 miesiące i mimo wszystko, przy pracy na pełen etat uważam to za zbyt krótki okres, żeby przygotować się na tyle, aby do egzaminu podejść "na pewniaka". Ale jak ktoś nie pracuje, to 2 miesiące nauki w zupełności powinny wystarczyć. Drugim bardzo ważnym elementem jest przygotowanie sobie planu nauki, w którym w miarę szczegółowo założy się ile czasu poświęci się na daną partię materiału. Plan musi też zakładać "rezerwę taktyczną" bo zawsze może zdarzyć się sytuacja losowa lub człowiek ma po prostu słabszy dzień czy też jest ładna pogoda (główny okres nauki przypada na lato) i żal nie wykorzystać lipcowego słońca ;) Po trzecie, nie można się "zarzynać" nauką, nawet kosztem nieprzerobienia jakiegoś fragmentu lepiej się porządnie wyspać, obejrzeć film czy też w inny sposób się relaksować, przynajmniej w moim przypadku skutkowało to lepszą efektywnością.

   Kilka słów warto poświęcić także samemu egzaminowi. Absolwent prawa, szczególnie w obecnych czasach "nowej" matury jest przyzwyczajony do zdawania testów, więc sama forma egzaminu nie nastręcza dodatkowych trudności. Egzaminowany dostaje "książkę" z pytaniami oraz osobno arkusz odpowiedzi. Ocenie podlega jedynie arkusz odpowiedzi na którym nie można dokonywać żadnych zmian po zakreśleniu wybranego wariantu odpowiedzi, dlatego w momencie zakreślania "kwadracika" należy kilka razy sprawdzić czy na pewno zakreślamy tą odpowiedź którą chcemy. Na kartach pytań można swobodnie pisać, zakreślać itp., nie podlega to sprawdzaniu przez komisję. W jaki sposób rozwiązywałem test? Rozpocząłem od w miarę szybkiego czytania kolejnych pytań, jednocześnie zaznaczając sobie na kartach pytań odpowiedzi, których byłem pewien w 100%. Następnie powtórzyłem ten proces, w konsekwencji czego miałem około 50 odpowiedzi "pewniaków" (czas pokazał, że w miałem rację w przypadku 90% pytań, na które wydawało mi się, że znam prawidłową odpowiedź). Te odpowiedzi przeniosłem wówczas na kartę odpowiedzi, nie jest dobrym pomysłem zostawianie przenoszenia odpowiedzi na kartę odpowiedzi na samo koniec, bo może zabraknąć czasu. Następnie znów 2 czy 3 krotnie przeczytałem wszystkie pytania, co pozwoliło mi na odpowiedzeniu na kolejnych 60 pytań, ponownie przeniosłem odpowiedzi na kartę. Zostało mi wówczas 40 pytań które wymagały dłuższego zastanowienia albo celnego strzału ;), ale w zapasie miałem jeszcze ponad 70 minut. Ostatecznie oddałem pracę na 10 minut przed czasem,  rekordziści oddawali kartki na 90 minut przed końcem egzaminu. Już w szkole, podczas zdawania jakiegokolwiek testu słyszało się od nauczycieli "żeby dokładnie czytać pytania". W przypadku egzaminu wstępnego na aplikację jest to nadzwyczaj istotne, gdyż pytania często są podchwytliwe, a poprawna odpowiedź zależy od zauważenia niuansu ukrytego w treści pytania. Więc nawet gdy pytanie na pozór wydaj się oczywiste to i tak warto je przeczytać drugi, a nawet trzeci, czasu wystarczy.

   To chyba wszystko o czym chciałem napisać w kontekście egzaminu wstępnego na aplikację adwokacką/radcowską. Jeżeli macie jakieś pytania piszcie je w komentarzach, w miarę możliwość postaram się na nie odpowiedzieć. Jednocześnie zachęcam do odwiedzania mojego głównego bloga, prawnet.blogspot.com




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz